czwartek, 11 października 2012

Od Vane'a

Sheena jakoś mnie wyleczyła i kazała Iz zaopiekować się mną. Byłem wniebowzięty, Isabelle zaprowadziła mnie do swojej jaskini i pokazała, żebym usiadł. Zrobiła nam na kolację jelenia i usiadła naprzeciwko mnie.
 -Opowiesz mi coś o sobie?- Spytała przerywając milczenie, które wcale mi nie przeszkadzało, bo mogłem dokładniej jej się przyjrzeć i zobaczyć, że w jej zdeterminowanych, odważnych oczach kryje się ból. Ale odpowiedziałem na pytanie:
-W mojej starej watasze, szczeniaki były dręczone, zastraszane przez dorosłe wilki, szczególnie przez parę Alfa. Pewnego dnia ofiarą Alf padła moja siostra. Nie chciałem do tego dopuścić i sprzeciwiłem się temu, nie pozwoliłem tknąć mojej siostry. Ale wilki były sprytniejsze. Zabiły mi rodziców, a gdy przeżywałem żałobę, zamordowali także siostrę i wygnali mnie. A potem Alfa zmienił wyrok na karę śmierci i ścigał mnie. Gdyby nie ty...- Urwałem, zatracając się w wspomnieniach. Izzy podeszła do mnie i otoczyła mnie ramieniem. Uśmiechnąłem się. Jeszcze nikt tego nie zrobił. Isabelle chyba to zrozumiała, bo chciała się odsunąć, ale jej nie pozwoliłem.
-Masz partnera?- Spytałem z nadzieją. Ona spojrzała na mnie badawczo. -Nie, nie spotkałam jeszcze nikogo odpowiedniego.- Odparła. Spróbowałem podejść ją z innej strony: -Przeszkadzałoby ci gdybym, pomieszkał z tobą trochę? Jestem nowy, poza tym kłopotliwe byłoby ciągłe bieganie do mojej jaskini... -Tak, zostanę twoją partnerką.- Przerwała mi, rozumiejąc moje aluzje. Pogłaskałem ją po twarzy i powiedziałem, że pójdę po swoje rzeczy. W drzwiach minąłem się z Winnie. Usłyszałem jeszcze jak szepcze do Iz:
-Ładny jest. Uważam, że pasujecie do siebie. I pobiegłem do swojej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz