Było późno. Zan i Damien nie wracali. Starałam się być spokojna ale już nie mogłam. Minęły trzy godziny. Ciężko dyszałam. walczyłam z furią. Nie mogłam pozwolić abym znowu w nią wpadła. Niestety ona była ode mnie silniejsza. Moje oczy i paski pod nimi rozbłysły zielonym światłem. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej dużej furii. Podniosłam się. Złapałam trop Zan i za nim poszłam. Prowadził do jaskini gdzie była siostra Kasima. Powiedziała że on wyszedł a Zan poszła za nim. Znowu złapałam trop który prowadził do Inarii. Zobaczyłam ich Kasim jej coś opowiadał a ona słuchała z zaciekawienie. Nie musiałam się trudzić żeby mnie usłyszeli.
- Do reszty zwariowałeś! Przecież tu są Czarnokrwiści mogą ją zabić !
- Nie jestem jej ojcem, nie obchodzi mnie co się z nią stanie!
- Zan do domu
- Ale
- Już - furia się nasiliła, Zan szybko odbiegła - Nie nadawałbyś się na ojca jeśli nawet nie obchodzi cie co może się stać z czyimś dzieckiem! Po tych słowach u Kasima pojawiła się furia. - Zresztą po co ci to mówię! Sam to dobrze wiesz! Pozwoliłeś aby odebrano ci własną córkę! Rzucił się na mnie. Przeciął mi skórę na plecach.... Dalej byliśmy w furii oboje bardzo poranieni. Kasim rzucił mną o drzewo. I rozszarpał mi szyję. W tym momencie furia opadła. Spojrzałam mu w oczy z bólem.
- Odejdź. Zostaw mnie i moje dzieci w spokoju - mówiłam przez łzy - jesteś okropny Wszystko zaczęło się oddalać.
- Co ty jej zrobiłeś! - jakby z bardzo daleka usłyszałam głos Zan i Damiena. Poczułam ja Damien bierze mnie na plecy. Wiedziałam że Zan w tym momencie patrzy z nienawiścią na Kasima. Ciemność
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz