poniedziałek, 8 października 2012

Od Haven'a

Słyszę jakieś łupnięcie. "Sheena?" - myślę zdenerwowany. - "Nie, to na pewno nie ona... Jest młodą silną wilczycą... Nic takiego nie mogło się stać."
- Haven? - pyta Lian.
- Mmm? - odpowiadam nadal pogrążony w myślach.
- Czy to? - pyta znów Lian, ale mu przerywam:
- Sheena? Nie wiem. - wstaję i idę do naszej sypialni. Sheeny nie ma w łóżku. "Co się stało?" - myślę coraz bardziej się denerwując. Schodzę do jadalni i na ziemi widzę mały kawałek świecy, który trzymała Sheena.
- Sheena? - wołam. Po ciemku nie widzę zbyt wiele, ale moję dojrzeć zarys drzwi, do których już się przyzwyczaiłem:
 
 Jednak coś w nich mnie intryguje. Czy tylko mi się wydaje czy one są... Otwarte? Podchodzę do otworu i faktycznie! Drzwi stoją otwarte na oścież! Wkładam łapę do otworu i wyczuwam pod sobą schody. Powoli i ostrożnie schodzę po nich. Słyszę coś jakby jęczenie... Na ziemi leży Sheena!
- Kochanie? - pytam zdezorientowany. - Wszystko w porządku?
 - Havenn... - szepcze cicho Sheena.
- Już cię stąd zabieram. - mówię. Biorę Sheenę na plecy i wracam z nią do jadalni. Idę do naszego prywatnego pokoju szpitalnego i kładę Sheenę obok Silent. Oby wszystko było dobrze....
<dokończ Sheena>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz