Samica usiadła w kącie i zaczęła płakać.
-Jak się nazywasz?- spytałam.
-J-ja n-nazywam się S-scylla.- mówiła przez łzy.
- Czy mogłabyś zostawić mnie samą?
-Dobrze.- odrzekłam.
Siedziałam już tam drugi dzień. Byłam wyczerpana, nie jadłam nic odkąd tu byłam. Siedziałam przez chwilę w milczeniu, gdy nagle przyszedł ten wilk i wyciągnął Scyllę z celi. Zabrał ją do sypialni. Za chwilę usłyszałam krzyki i jęki wilczycy, a łzy poleciały mi z oczu. Spędzili w tym pokoju ok. 1 godzinę, potem basior przyszedł po mnie. Chodź byłam wyczerpana, musiałam się bronić. Zamknął nas w dużym pomieszczeniu i zaczął się do mnie dobierać, oczywiście uciekałam. Po dłuższym czasie zmęczyłam się, a basior wgryzł się w moją tylną łapę. Po chwili poczułam jak moje ciało przeszywa paraliż, a zaraz po tym nie mogłam się ruszać. Najwyraźniej miał zatrute kły. Zaciągnął mnie w kąt pokoju i ułożył moje łapy w pozycji odpowiedniej dla siebie i zrobił TO. Krzyczałam z bólu, a łzy płynęły z moich oczu. Za jakieś pół godziny rozległo się walenie do drzwi, basior związał mnie i ruszył w stronę skalnych drzwi.
niech ktoś dokończy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz