piątek, 19 października 2012

Od Myrtlene

Palnęłam głupstwo. Przełęcz Serca? To prawda-lubię tam chodzić, ale zapomniałam, że tam chodzą zakochani. Skąd mam wiedzieć co czuje Ivy? Może jest zmieszany? Napewno nie bardziej niż ja. Gdy póbuję coś powiedzieć jąkam się i znowu mówię coś głupiego. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego. Zawsze byłam pewna siebie i odważna, a teraz? Ograniczam się do żałosnych uśmieszków, ale Ivy również mi nimi odpowiada, więc nie jest tak źle. Tak właśnie idziemy całą drogę i docieramy na miejsce.
-Wiesz co Ivy?-Mówię normalnym głosem.
-Tak?
-Zmieniłam zdanie, niedaleko jest wodospad...pójdziemy tam?
-Skoro chcesz-uśmiecha się. Po pięciu minutach jesteśmy na miejscu. Wodospad jest bardzo wysoki i wpada do błękitnego jeziorka. Siadamy na polanie i przypatrujemy się spadającej wodzie. Wstaję i idę w stronę jeziorka, a Ivy podąża za mną. Wchodzę do wody, a jej zimno odświeża mój umysł.
-Mam pomysł!-krzyczę i już po chwili wdrapuje się na skały przy wodospadzie.
 -Myrtlene!
-No chodź Ivy-śmieję się. Samiec niepewnie zaczyna się wspinać i już po chwili jesteśmy na górze. Rozciągają się stąd piękne widoki na tereny otaczające watahę. Widzimy na północy ciemne chmury, ale poza tym niebo jest błękitne i słońce niemiłosiernie praży.
-Co teraz robimy?-pyta się Ivy.
-Jak to co, skaczemy! Zanim samiec zdąży zareagować skaczę z krawędzi. Lecę, czuję powiew wiatru na mej twarzy i nagle zimna woda obmywa moje ciało. Nurkuję głębiej i głębiej, aż wreszcie powoli się wynużam. Ivy stoi przerażony na górze. -Dalej Ivy! To wspaniałe uczucie! Przez chwile możesz się poczuć wolny jak ptak! Ivy niepewnie podchodzi do krawędzi i za moment jest już przy mnie. W przypływie ogarniającej mnie radości, które często mnie napadają, ściskam mocno Ivy'ego i chlapię na niego wodą. Zaraz jednak dociera do mnie co zrobiłam i na nowo zapada niezręczna cisza.
-Wybacz Ivy, to... Przerywa mi, bo również mnie przytula.
-Przecież nic w tym dziwnego Myrtlene. Skakałaś z wodospadu, a boisz się kogoś przytulić?
Śmieję się a Ivy ze mną. Tak przytuleni wpływamy pod wodospad. Strugi wody spadają na nas. Nurkuję i nagle zauważam jaskinię, Ivy również, bo zaczyna płynąć w jej stronę. Nagle znika w otworze, a ja płynę za nim. Dostrzegam samca i chwytam go za rękę. Wypływamy w jeziorku w przytulnej grocie. Jest tu mała piaszczysta plaża i rośnie kilka drzew.
-Nie mówmy nikomu o tej jamie dobrze?-pytam się Ivy'ego Samiec potakuje głową.
-Chyba musimy już wracać, robi się późno. Wypływamy na zewnątrz i zauważamy, że zaczęło lać, a w oddali grzmi i błyska się, a burza przemieszcza się w naszą stronę.
-Co teraz?-przekrzykuję wiatr.
-Musimy wracać do jamy!-krzyczy Ivy. Wskakujemy do wody i wpływamy do jaskini. Wychodzimy na plażę a Ivy odłamuje kilka gałęzi i rozpala ognisko. Trzęsę się z zimna.
-Dzisiejszą noc musimy spędzić tutaj-mówi. Przysuwam się bliżej niego.
-Zimno ci-zauważa i obejmuje mnie, a ja czuje jak robi mi się cieplej, również w sercu. Wtulona w jego objęcia nasłuchuję coraz silniejszych grzmotów i zasypiam.
 (cd Ivy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz