Razem z Calistą ćwiczymy opanowanie i magię, gdy nagle, wilczyca odezywa się.
-Gdzie jest Kasim?Powinien już dawno wrócić!-krzyczy przerażona.
-Hej, nie martw się-mówię spokojnym głosem, i sam się sobie dziwie, że robię postępy. -
Jak mam się nie martwić!
-Myślałem, że to ty uczysz opanowania, ale jeśli ci tak bardzo zależy, możemy go poszukać. Wychodzimy z domu.
-Na pewno poszedł do Swift.-Mówi Cali. Idziemy więc do jej domu, ale nie zastajemy tam nikogo. Nagle czuję silne promieniowanie.
-Tędy-mówię i chwytam wilczycę za łapę. Ponieważ mam dziwne mroczne zdolności wyczuwam czarnokrwistych i inne rody mające związek z mrokiem i śmiercią. Czuję krew.
-Cali, nie jest dobrze...
-Co?!-krzyczy wilczyca.
-Spokojnie... Idziemy jeszcze jakiś kilometr i trafiamy na krwawiącego Kasima. Jest nieprzytomny, a z jego szyi płynie krew.
-Prędko musimy iść z nim do szamanki Sheeny, to znaczy pani Sheeny!-krzyczę. Biorę Kasima na grzbiet i idziemy w stronę watahy.
-Kto to zrobił?-pyta się zrozpaczona Calista. Słyszę jej szloch. Za pomocą magii powoli odtwarzam wydarzenia.
-To była...Swiftkill.
-Jak ona mogła!-wilczyca wpada w furię.-Jak mogła skrzywdzić Kasima!
(cd Calista)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz