-Ah te dzieci...-westchnęłam. Cóż trzeba przygotować jedzenie, skoro mamy mieć gości. Lee pomaga mi w kuchni, Minn jest pogrążona w tworzeniu piosenki, Myrtlene jak zawsze nie ma, bo chodzi gdzieś po lesie, a Thor zamknął się w swoim pokoju. Nagle drzwi otwierają się i wychodzi z nich mój syn.
-Co na obiad?-pyta się.
-Dzik. -Aha, super...-zamierza iść do drzwi wyjściowych-upoluje coś. W momencie, gdy otwiera drzwi do pokoju wchodzi prześliczna wilczyca, bez wątpienia Calista. Thor odskakuje jak oparzony i przewraca się. Wilczyca podaje mu łapę, a ten chwyta ją, jakby miała zaraz porazić go prądem. Wstaje.
-Jestem Calista-wita się z wilkiem.
-Thor-odpowiada i wyswabadza łapę z uścisku Cali, po czym pędzi do swojego pokoju i zamyka za sobą drzwi. Minn wychodzi z salonu i ściska naszego gościa.
-Cześć Calista! Szybko przyszłaś.
-Tak, i zdążyłam poznać twojego brata, coś z nim nie tak?
-Oh, nie przejmuj się nim, jest niby taki twardy, a przed wszystkimi ucieka. Wilczyce wybuchają śmiechem. -Hej Minn, nie śmiej się z brata, dobrze wiesz, że się stara, dzisiaj nawet chwycił czyjąś łapę-Mówi żartobliwym głosem Lee i również zaczyna się śmiać. Nasz biedny Thor, wierzę, że kiedyś uda mu się przezwyciężyć zło. W środku niego nieustannie trwa walka. Potrzebuje kogoś, przed kim mógłby się otworzyć... Obiad już gotowy.
-JEDZENIE!!!!-Wołam głośno. Nawet Thor wychodzi z pokoju i siada z nami do stołu. Są już wszyscy oprócz...no tak Myrtlene...Zaczynamy bez niej.
(cd Minn)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz