sobota, 13 października 2012

Od Space'a

Budzę się rano i otwieram oczy  . To już drugi dzień gdy nie ma luny  , wczoraj myślałem że poszła coś załatwiać w ośrodku adopcyjnym i przenocowała u koleżanki ale wróciłaby już dawno ! Powinienem ja poszukać nie ulega to żadnej wątpliwości . Jem coś , biorę szybką kąpiel i idę. Wyczuwam zapach Luny podążam nim a on zaprowadza mnie do jakiegoś drzewa tam trop się urywa . Wyczuwam jednak obcą woń i idę tym szlakiem . widzę ślady , doszlo do szarpaniny i to nie małej ... Podążam tą drogą przez przeszło godzinę i docieram do ogromnej jamy , coś jakby obozu . Wchodzę do pierwszej . W klatkach siedzą samice ,skulone i wystraszone , niektóre są jeszcze dziećmi . Rozglądam się na wszystkie strony  a gdy nie widzę nikogo w pobliżu rozwalam klatke .
-Uciekajcie - mówię dla informacji te powoli wychodzą z jamy ,
[...]
idę dalej , z wszystkich klatek wypuszczam ofiary tej poczwary . Nagle słyszę krzyki i jęki .. Luny ?potem cichną ..ona pada słysze jak basior zaczyna ją ... zaczynam pukać w drzwi . Ten najwyraźniej wystraszył się. Rozwaliłem więc te drzwi w drobny mak . Basior uciekł , zniknął za ścianę widziałem go i ruszyłem za nim, miał coś w worku .. to pewnie była Luna . Przyspieszyłem kroku i już wgryzam się w gardło samca . Otwieram worek tak to ona .. jest sparaliżowana. Wyciągam ją   i kłade na kolanach .
-Kto tam jest ?- przeraźliwe dźwięki docierają do moich uszu .
Wziąłem Lunę na plecy i w nogi do watahy ..
[..]
Na szczęście nic nam się nie stało . Od razu zaniosłem Lune do Sheeny . samica badała Kasim'a .
-musisz mi pomóc - mówię szybko i dotykam brzucha samicy < Luny > -nie.. - szepcę sam do siebie .
Wyczułem że coś porusza się w jej brzuchu .. to przecież nie możliwe takie szybkie tempo ! One mogą ją zabić . Sheena podchodzi i szuka czegoś na półce , jestem zrozpaczony ..
- oh .. nie mam nic na jej dolegliwość .
-jak to ?
-to ciąża Space w dodatku zagrożona musi u mnie zostać .. wyrusze do lasu i postaram się coś wymyślić tylko tyle mogę dla ciebie zrobić ..

cd- Luna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz