Las, uwielbiam moje spacery po lesie... Wiem, że muszę już wracać bo jest pora obiadu. Tak czy siak nie zdąże, więc coś upoluje. Widzę ranną sarnę. Czaję się na nią i skaczę. Po chwili delektuje się pysznym, tłustym mięsem zwierzęcia. Chodzę po lesie i przeglądam się w kałuży. Wyglądam starsznie, mam posklejane, brudne futro i pysk czerwony od krwi. Postanawiam wymyć się pod wodospadem. Wchodzę do wody i zaczynam zmywać z siebie brud. Beztrosko pływam i nurkuję, gdy nagle czuję na sobie czyjś wzrok. Obracam głowę i widzę czarnego basiora przypatrującego się mi z zaciekawieniem.
-Aaaa!-krzyczę, bo jestem zaskoczona i całkiem naga. Pośpiesznie chowam się za skałą i osuszam. Wychodzę, a wilk ciągle siedzi w tym samym miejscu. -Co ty tu robisz?A kim ty wogóle jesteś?-zasypuje go pytaniami.
-Jestem Ivy, a ty?-pyta się szarmanckim głosem.
-Myrtlene, jestem Myrtlene-odpowiadam zapatrzona w jego oczy...Ma piękne kocie oczy, które mnie hipnotyzują. Im bardziej jestem w nie wpatrzona, tym bardziej chyba zakochana...
-Córka Krisa i Kyaariki?
-Tt...tak-jąkam się onieśmielona jego niesamowitym głosem.-Wiesz, ja właśnie muszę iść do domu na obiad, to znaczy już zjadłam, ale pewnie na mnie czekają...czy ty nie chciał byś pójść ze mną? Będzie dzik i wogóle pełno jedzenia, bo do mojej siostry też ktoś przychodzi-wyrzucam jednym tchem i dopiero potem zdaje sobie sprawę, z tego, że palnęłam zupełne głupstwo bo wogóle się nie znamy, a ja odrazu zapraszam go do mnie...co on sobie pomyśli? A może się zgodzi?
(cd Ivy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz