Idziesz z nami? Ale że ja? Ojej, nikt mnie jeszcze nie zapytał o coś takiego...
- Eh, wiesz, nie mogę. - mówię z przepraszającym uśmiechem.
- Dlaczego? - pyta smutno Minn.
- Mama dostanie furii jak zaraz nie przyjdę. - puszczam wilczycy oko.
- Łeee. - odpowiada Minn ze smutkiem. - No cóż. Pa, przystojniaczku. - podchodzi do mnie i mnie przytula. Daje mi całusa w policzek i razem z Calistą i Catch'em odchodzą w stronę swojej jaskini. Ja nadal stoję jak wryty i uśmiecham się głupio. "Minn chyba mnie lubi." - myślę z tryumfem. - "Lubi, lubi (:" Po chwili stania w miejscu ja również wracam do domu. W jaskini czeka na mnie trochę zła mama.
- Gdzie się tak długo szlajałeś? - pyta ni to ze złością, ni to z uśmiechem.
- Poznałem wilczycę. - wyjawiam jej bez owijania w bawełnę.
- Jaka jest? - pyta ze śmiechem mama.
- Ee, fajna? - podsuwam.
- To ty masz odpowiedzieć! - śmieje się mama.- Jesteś głodny?
- Jeszcze jak! - odpowiadam z uśmiechem.
- Co wolisz? 5 kuropatw czy 4 zające? - pyta mama.
- 5 kuropatw. - odpowiadam zdecydowanie.
- Ale z ciebie żarłok. - mówi mama kręcąc żartobliwie głową. W tej chwili do jadalni wchodzą tata z Ivy'm. Mama podaje mi kuropatwy, a ja zjadam je dość szybko patrząc na Ivy'ego jakby miał mi je zabrać.
- Jest jeszcze coś dla mnie, mamo? - pyta po chwili brat unosząc głowę do góry.
- Tak, jasne. Dla ciebie, Haven, świeży jeleń! - mama ma dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Podchodzę do niej, przytulam i idę do pokoju. Po chwili wchodzi do niego uśmiechnięta mama.
- Już idziesz spać? - pyta z uśmiechem.
- Zmęczyłem się. - odpowiadam ziewając.
- Powiedz mi tylko jeszcze jaka jest ta dziewczyna? - pyta mama głaszcząc mnie po głowie.
- Nazywa się Minn. Jest córką Kyaariki i Krisa, chyba. - recytuję. - Ma brązowe futro i szarawe podbrzusze. Ma zielone oczy i nosi czerwono-czarne podkolanówki w paski.
- Podoba ci się? - pyta mama.
- Sam nie wiem. - odpowiadam cicho. - Jest fajna.
- No, śpij już. Pewnie miałeś intensywny trening... - mówi mama cicho nadal głaszcząc mnie po głowie. Jej głos mnie usypia...
[...]
Budzę się późno. Zerkam na zegar słoneczny. 12.25. O jezu. Miałem iść biegać o 10.00. Przeciągam się i słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę! - wołam ziewając. Do pokoju wchodzi mama z uśmiechem na twarzy i tacą ze śniadaniem ma plecach.
- Dla małego śpiocha. - mówi ze śmiechem.
- Dzięki. - uśmiecham się. Szybko zjadam śniadanie i wstaję. Biorę szybki prysznic i ścielę łóżko. Słyszę dzwonek do drzwi.
- Otworzę. - mówię mamie i idę do wejścia. W drzwiach stoi Minn uśmiechając się od ucha do ucha.
- Hejka, przystojniaczku (:
<C.D. Minn>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz