piątek, 2 listopada 2012

Od yrtlene

Ivy wygląda na przerażonego. Chyba zasnął, ale nie śniło mu się nic przyjemnego. Widzę to po jego workach pod oczami i sierści pozlepianej potem.
-oh Ivy, źle spałeś.
-Nie, wcale, a z resztą najważniejsze, że ty się wyspałaś-mówi.
-Zostań tu, zaraz wrócę-wskakuje do wody i wypływam na powiezchnie. Ciągle leje, ale burza chwilowo ustała, to świetny moment aby wyjść na zewnątrz i wrócić do domu. Wracam po Ivyego i już po chwili biegniemy w strugach deszczu do domu. Wracamy do watahy i wszyscy nas witają, jakby nie widzieli nas conajmniej 10 lat. Mama podbiega i ściska mnie robiąc mi obciach. Wszyscy idziemy do domu Ivy'ego gdzie pani Sheena czeka na nas z obiadem. Pożeram wszystko w 5 sekund a Ivy, no cóż trzeba przed nim chować jedzenie, bo zjadł już swoją porcję i kradnie innym. Pora wracać do domu. Wszyscy już wyszli a ja żegnam się z Ivy'm. Całuję go w policzek. Rumieni się i patrzy na Aquasa, przygaszonego i smutnego. Widząc to Ivy odwzajemnia pocałunek a ja czuję, że prawie mdleję. Chociaż wiem, że zrobił to by dopiec Aqowi liczy się sam fakt. Szczęśliwa wracam do domu w podskokach i krzyczę jeszcze do Ivy'ego.
-Przyjdź jutro na obiad!
 (cd Ivy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz