Lily śpi, ale ja nie mogę. Jest 22. Idę do łazienki a po drodze zastaję
Kodę,Sabę i Ri z plecakami, stojących przy drzwiach wejściowych. Dziwne
prawda?
-Dzieciaki co wy robicie?-pytam się.
Ri szepce coś do chłopaków i wyprowadza mnie do kuchni.
-Tatuś! Robiłeś coś z włosami?-mówi z dziwną, niecodzienną uprzejmością.
-O co chodzi?
-Oczywiście, że o nic.
-Ritali, nie jestem głupi.
-Okey,okey. No więc wyszliśmy sobie na małą wycieczkę o 20 i właśnie wróciliśmy.
-Chyba już pora spać-mówię.
-No właśnie tato! I chyba nie jedliście kolacji. Idź już do pokoju a ja wam zrobię kanapki.
Trochę zdziwiony zachowaniem córki wchodzę do sypialni. Po 5 minutach Ri wchodzi z talerzem kanapek i anielskim uśmieszkiem.
-Dobranoc!-mówi i zamyka drzwi.
Zjadam kanapki, ale słyszę jeszcze trzaskanie drzwi.
To pewnie dzieci zamykają się w pokojach-myślę i uspokojony zasypiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz